Nie robię postanowień noworocznych, nie obiecuję sobie, że nauczę się nowego języka, będę się więcej, bardziej systematycznie uczył, będę czytał więcej mądrych książek, będę zajmował się tylko "poważnymi" rzeczami bo i tak tego nie zrobię. Wiem za to, co na pewno zrobię, będę biegał. Jest to już mój czwarty rok z bieganiem, drugi ze startami w maratonach. W ubiegłym roku były to Silesia Marathon oraz Silesia Półmaraton. Nie wystartowałem w nich dla czasów, miejsc, zwycięstwa. Chciałem sprawdzić siebie, czy dam radę, czy mój organizm podoła takiemu wysiłkowi. Udało się. W tym roku znowu zapisałem się na Silesia Marathon. Tym razem chcę pokonać siebie, udowodnić, że można lepiej (jak śpiewali Iwona Węgrowska i Piotr Kupicha w tak nielubianej przeze mnie piosence). Moim celem jest czas poniżej czterech godzin, marzeniem trzy i pół godziny. Zanim jednak nastanie piękny dzień startu, przede mną ponad cztery miesiące przygotowań. Między innym dlatego zdecydowałem się na pisanie tego bloga. Ma on być dla mnie motywacją do regularnego trenowania (ponieważ nie ważne jak bardzo kocham biegać, czasami nachodzi mnie mój największy wróg - leń) i opisywania postępów w moich zmaganiach.
Przygotowania rozpocząłem po krótkiej, świątecznej przerwie w bieganiu, w sylwestra. O ile mnie pamięć nie myli był to godzinny, całkiem przyjemny bieg. Dla niektórych może wydać się to dziwne, bo kto by tam w sylwestra uganiał się nie wiadomo za czym, kiedy trzeba się do balu, domówki, czy innej biesiady przygotować. Tylko to jakoś nie mój świat, nigdy nim nie był i pewnie nigdy nie będzie. Wolę się spocić i zmęczyć na ścieżce biegowej, aniżeli na przeludnionej zabawie.
Ale dość już o przeszłości, teraźniejszość jest ważniejsza. Dziś odbyłem bardzo miły 50 minutowy bieg. Pokonałem 10 km moją ulubioną trasą z Międzyświecia przez Kisielów, Skoczów, Wilamowice z powrotem do Międzyświecia. Droga ta nie należy do najprostszych bo znajduje się na niej kilka niemałych wzniesień, ale pokonanie ich sprawia, że bieg staje się jeszcze bardziej satysfakcjonujący.
Jutro czas na trening poranny. Pobudka o 6 rano. Będzie to mój pierwszy poranny bieg od bardzo dawna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz